piątek, 22 czerwca 2012

На остановке, пожалуйста!

No to dzisiaj trochę o komunikacji miejskiej w Doniecku. Na początku wspomnę, że na Ukrainie nie obowiązuje coś takiego jak rozkład jazdy autobusu czy innego środka komunikacji miejskiej. Czasami, głównie na dworcach autobusowych, są orientacyjne godziny odjazdów, a wygląda to tak:

Piękny stary rozkład jazdy.

Nowy rozkład jazdy na АС Центр.

Jedynie marshrutki międzymiastowe mają swój rozkład jazdy, ale jak to kiedyś mi ktoś powiedział to też są godziny orientacyjne. Jednak z mojego doświadczenia kierowcy trzymają się tych godzin.

Po drugie pamiętajcie że przystanek nie zawsze jest oznaczony, a marshrutka zatrzymuje się (o ile ją zatrzymasz) w okolicach przystanku dlatego najlepiej patrzeć gdzie stoi więcej ludzi, bo zapewne to będzie przystanek. Marszrutkę można zatrzymać na zakręcie (tam nawet przystanek jest), na światłach - właściwie wszędzie. Przed EURO w Doniecku, w okolicach stadionu pojawił się jeden nietypowy przystanek, a mianowicie przypominający bramkę.
Piłkarska остановка w Doniecku.

Jedyny podpisany przystanek w Doniecku.
No i po trzecie, zapomnijcie o czymś takim jak nocna komunikacja miejska. Na przykład mój ostatni autobus wyjeżdża z dworca autobusowego o godzinie 22.00, więc na przystanku z którego zazwyczaj jeżdżę jest o 22.40 (chociaż ostatnio coś nie jeździ według rozkładu) i jest to autobus którym najczęściej wracam do domu. Jak już się chce iść na koncert, imprezę czy po prostu dłużej gdzieś posiedzieć zostaje taxi, na szczęście to nie wychodzi drogo, szczególnie jak jedzie się większą (czyli 3-4 osobową) grupą.

Przede wszystkim rozróżniamy 4 środki transportu

Donieckie bilety

  • Autobus. Nie jest aż tak skomplikowany w użyciu ponieważ posiada przystanki, na których zawsze się zatrzymuje. Często w autobusie są wyświetlane i/lub włączane z głośnika nazwy przystanków (ostatnio również po angielsku - ach to EURO). W autobusie bilet kupujemy u konduktora, który do nas podchodzi. W przypadku Doniecka bilet kosztuje 1,5 hrywny. Czasami konduktor nie przyjdzie i pieniądze za bilet należy mu podać przez innych ludzi mówiąc передайте, пожаулиста. Po chwili wraca do was bilet i reszta jeżeli takowa się należy. Istnieją też bilety ulgowe dla studentów, kosztują 75 kopiejek. Pamiętajcie też o opłacie za bagaż, która również wynosi 1,5 hrywny. Z opłaty za przejazd są zwolnieni emeryci, służby porządkowe, osoby z rodzin wielodzietnych. Za przejazd bez biletu w przypadku kontroli zapłacimy штраф, czyli karę 30 hrywien. Osobiście kontrolę spotkałam tylko kilka razy, pierwszy raz po pół roku pobytu w Doniecku. Istnieją autobusy starsze i nowsze, ale te drugie są rzadziej spotykane.

  • Tramwaj. Jest to chyba najrzadziej przeze mnie używany środek transportu ponieważ jeździ na takich trasach gdzie rzadko bywam. Zresztą jest też dosyć przerażający. Wygląda trochę jak nasze polskie autobusy "ogórki", są malutkie - jedno-wagonowe. Zasada kupowania biletów dokładniej jak w autobusach. A tutaj zdjęcie pięknego starego tramwaju:

  • Trolejbus. No i kolejny środek transportu odznaczający się takimi zasadami jak autobus i tramwaj. Tutaj znowu mamy dwa rodzaje trolejbusów stare, w których czasami brakuje podłogi, można znaleźć jakąś dziurę i nowe, często jeżdżące bez tablic rejestracyjnych. Poza tym okazało się że trolejbusy mogą się wyprzedzać o czym nie wiedziałam. Jednak mogą to robić tylko w niektórych miejscach, przed przystankami, gdzie rozgałęzia się trakcja. A oto fotografie:
Stary trolejbus.
A tutaj nowy trolejbus.
A tutaj naprawiają piękny różowy trolejbus.

  • Marshrutka (mój ulubiony). No i na koniec najbardziej skomplikowany, ale najszybszy i najczęściej używany środek transportu. Zacząć trzeba od tego że aby zatrzymać marshrutkę należy zamachać. Nie jest to proste do momentu kiedy nie znasz marshrutek, ponieważ nie ma na przystanku rozkładu, spisu, więc musisz wiedzieć którą chcesz jechać. Poza tym można ją również zatrzymać w każdym innym miejscu niż przystanek. Jak już wejdziesz do środka należy się zorientować ile kosztuje przejazd, bo z tym bywa różnie w różnych marshrutkach. Zazwyczaj jest to od 1,5 do 2,5 hrywny. System wygląda tak: wchodzisz, szukasz miejsca, wtedy zaczynasz szukać pieniędzy i podajesz je przez innych pasażerów. Nie jest popularnym stanie, przejście przez całą marshrutkę i zapłacenie samodzielnie. Raz byłyśmy świadkami sytuacji, w której kierowca wołał do jednej pasażerki aby zapłaciła za przejazd na co ona odpowiedziała że nie może ponieważ już wszyscy wyszli i nie ma komu podać pieniędzy. No ale co dalej, oczywiście należy brać udział w podawaniu pieniędzy. No a jak już chcemy wysiąść należy zawołać do kierowcy aby się zatrzymał на остфновке, jeżeli znacie nazwę przystanku dobrze go użyć. Czasami jest też przycisk który trzeba nacisnąć, jednak nie zawsze działa.We wnętrzu marshrutki znaleźć można mnóstwo napisów, niektóre dosyć zabawne jak na przykład   "место для молодых, худых и бес сумок". A oto inne przykłady:



No i kilka zdjęć różnych marszrutek:






Czasami można zobaczyć kolejkę do marszrutki i nie jest to nic dziwnego.

W Doniecku są 4 główne dworce autobusowe i dobrze je wszystkie znać, ponieważ międzymiastowe marshrutki odjeżdżają z różnych dworców, więc jeżeli więcej podróżujemy na pewno musimy korzystać ze wszystkich czterech. No to może krótki opis автостанции.
  1. Южный автовокзал. Dworzec z którego dosyć często korzystam, jeździ z niego dużo marszrutek międzymiastowych więc możecie z niego dojechać do Makiejewki, Kcharcyzska, Mariupola czy Zaporoża oraz do wielu innych miejsc. Znajduje się blisko McDonalda więc kiedy umawiamy się z Ukraińcami na южным oznacza to z reguły że będą czekać obok McDonalda.
  2. Крытый рынок. Z tego dworca jeżdżą głównie marszrutki (ale też autobusy) jeżdżące po mieście. No ale dojedziecie stąd oczywiście do Makiejewki. Poza tym jest to popularne miejsce spotkań.
  3. АС Центр. Kolejny dworzec znajdujący się blisko domu, a ważny dlatego że jeździ z niego marszrutka do Izolyatsia. No a w okolicy można było zimą kupić ładne rękawiczki.
  4. АС Западный. No i ostatni, najbardziej oddalony dworzec autobusowy. Zawsze wieje tam wiatr a żeby dojechać do niego z naszego mieszkania potrzebna jest godzina czasu, dlatego zawsze kiedy słyszymy że musimy z niego jechać jesteśmy przerażeni.
No to na koniec trochę o kulturze podróżowania. Porankami, w godzinach szczytu czy późnym wieczorem (szczególnie kiedy w Doniecku coś się dzieje) wszelkie środki transportu należą do bardzo zatłoczonych. Tak naprawdę dopiero tutaj zobaczyłam i poczułam na własnej skórze co oznacza zatłoczony autobus. W momencie kiedy wchodzę do autobusu upychając tych co weszli przede mną a drzwi zamykają się na moich plecach myślę sobie że już nikt do tego autobusu nie wejdzie ale okazuje się że po kilku przystankach jestem już przy oknie, czyli wszystko się da. Jeszcze pomiędzy ludźmi chodzi konduktor zbierając opłatę za przejazd i informując że w autobusie ciągle jest свободное место, tylko ja się pytam gdzie?
Poza tym warto wspomnieć że Ukraińcy ustawiają się do wyjścia przy drzwiach czasami już nawet dwa, trzy przystanki przed ich, nie zwracając uwagi na to że przeszkadzają tym samym innym. W momencie gdy chcą się do tych drzwi przedostać usłyszycie dwie frazy (jedne z moich ulubionych) "будете выходить?", "разрешите". No ale wyjść nie jest tak łatwo bo już ludzie zaczynają wchodzić nie czekając na wychodzących. Dla nas kompletny brak dobrego wychowania.

No i na koniec anegdotka tramwajowa. Jedziemy z Olą tramwajem numer 3 do Larisy, mamy nawet miejsca siedzące. Wtedy podjeżdżamy do przystanku Соловки, gdzie znajduje się bazar. Na przystanku stoi tłum ludzi, głównie бабушки и дедушки więc z Olą postanowiłyśmy wstać i ustąpić starszym ludziom miejsce, akurat jedna starsza pani wchodziła do tramwaju, więc usiadła a miejsce zajęła dla koleżanki której dawała znaki żeby ta weszła. W tym momencie do tramwaju wchodzi inna бабушка i pyta się czy miejsce obok pierwszej jest wolne na co siedząca babuszka zaczyna na nią krzyczeć i okładać ją laską. Babuszki zaczynają się bić o miejsce, jako że stoimy obok nich to też dostajemy laskami, inni ludzie wbijają się nam w plecy i marzymy jedynie o opuszczeniu tego tramwaju. Od tego momentu rzadko kiedy ustępuje miejsca starszym ludziom.


Ogólnie używanie środków transportu na Ukrainie to na pewno niezapomniane przeżycie i z jednej strony jest to coś czego nienawidzę (szczególnie jak jestem zmęczona, bądź zła) ale z drugiej strony życie bez nich będzie smutne.

wtorek, 19 czerwca 2012

TOP 10 ukraińskich absurdów

Absurd to pojęcie nierozerwalnie połączone z Ukrainą, sytuacje które można nazwać absurdalnymi spotykają mnie każdego dnia. No ale może w tym urok Ukrainy, bo mimo że czasami to wszystko denerwuje mnie strasznie i mam wrażenie że zaraz wyjdę z siebie to potem sobie myślę że bez tego Ukraina nie byłaby Ukrainą. No więc dzisiaj postanowiłam przygotować TOP 10 ukraińskich absurdów w kolejności przypadkowej bo ciężko mi powiedzieć który absurd jest bardziej absurdalny. No i pamiętajcie że tak naprawdę jest tego dużo więcej.

Przerwa od 12.00 do 12.48
  1. Kasy ж/д. Przychodzę tam bo chcę kupić bilety, sztuk 14. I czego się dowiaduję? Jednej osobie mogę sprzedać tylko 9 biletów. Dlaczego? Nie wiadomo, tak jest. No ale nie jestem sama, więc się pytam pani co jeżeli jesteśmy dwie z koleżanką. Odpowiedź brzmi: to już inna rozmowa. No i tym sposobem kupujemy 14 biletów bez żadnego rozdzielania, problemów, osobnych płatności. Jeżeli już jesteśmy przy kasach biletowych to kolejnym absurdem jest to że można zapłacić za bilet kartą płatniczą, ale jedynie będąc obywatelem Ukrainy. To się nazywa dyskryminacja. 
  2. Na Ukrainie ważne są słowa klucze i jednym z nich jest ПЕРЕРЫВ, czyli przerwa. W każdej szanującej się instytucji, miejscu musi być przerwa (najczęściej techniczna bądź technologiczna). I tak idę do sklepu (takiego powiedzmy spożywczo-monopolowo-rybnego) w celu zakupienia koniaku. Sklep jest podzielony na 3 części, w każdej pracuje inna pani. No więc wchodzę i co widzę? Nie mogę kupić koniaku bo jest przerwa technologiczna, która polega na wykładaniu przez panią ryb. No więc czekam na koniec przerwy. Idąc na pocztę, do teatru, banku, kas biletowych i wielu innych miejsc trzeba pamiętać o przerwie, a jeszcze w każdym miejscu jest ona w innych godzinach więc o tym też nie można zapomnieć przygotowując plan dnia. Jako że przerwa odgrywa tak ważną rolę, kiedy jej nie ma zawsze widniej informacja без перерыва. Przerwa trwa z reguły godzinę (chyba że jest to przerwa technologiczna lub techniczna, bo te są krótsze), jednak można znaleźć na przykład przerwę trwającą 48 minut.
  3. Kolejne słowo klucz to НЕ РАВОТАЕТ, czyli po prostu nie pracuje. Czasami można również zobaczyć informacje że coś работает. Rzeczą normalną jest że bardzo chcesz gdzieś iść, coś zrobić a tam widnieje ta jakże straszna dla ciebie informacja pod tytułem не работает. Spotkać z nią można się wszędzie. Ostatnio pojechaliśmy do Sviatogorska a tam na храме informacja "не работает до 16.30". Wyobrażacie sobie taką informację na kościele, w miejscu świętym jak na przykład Jasna Góra? Bo ja nie! I nawet zajrzeć do niego nie można.
  4. Najważniejszym dokumentem na Ukrainie jest paszport. Ważności tego dokumentu podważać nie zamierzam, ale jako obywatelka Polski posiadam również dowód osobisty, który kiedyś pokazałam pani na poczcie, chcąc odebrać paczkę. No ale paczki nie odebrałam ponieważ dowód osobisty nie jest wystarczającym dokumentem, a dlaczego? bo nie ma w nim danych, a w paszporcie są. No więc w ten sposób dowiedziałam się że moim dowodzie, w którym zawsze myślałam że jest więc informacji niż w paszporcie, wcale ich nie ma. 
  5. Oczywiście poczta nie jest jedynym miejscem gdzie paszport jest potrzebny, bez niego na przykład nie można wymienić waluty. Paszport nie jest jedyną dziwną rzeczą spotykającą cię gdy chcesz wymienić walutę, ponieważ dostajesz certyfikat bez którego nie można wymienić tejże waluty znowu. Warto dodać że w Doniecku właściwie jedyną walutą jaką można wymienić są euro, dolar i rubel. 
  6. Przed EURO 2012 w Doniecku zaszło wiele zmian. Jedną z nich było wprowadzenie do komunikacji miejskiej angielskich komunikatów z nazwami przystanków. No więc zamiast zapisać nazwy transliteracją postanowiono nazwy tłumaczyć. I tym sposobem mamy przystanki takie jak dental clinic (стоматология), campus (студ городок). Innym ciekawym przykładem jest przystanek o nazwie Lenina Square. Przykładów jest zdecydowanie więcej ale ciekawy jest przypadek mojego przystanku. Nazywa się on южные склоны ale są też dwie inne nazwy, jedna używana w marszrutkach - мелница, druga używana w jednej marszrutce a teraz również w mówiących w języku angielskim autobusach - гастроном, tłumaczone na grocery. Warto dodać że autobusach nie mówiących w języku angielskim cały czas obowiązuje pierwsza nazwa. 
  7. Idę sobie do oficjalnej fan zony UEFA na mecz Rosja-Czechy. Mam ze sobą flagę Polski bo wcześniej grała moja reprezentacja więc oczywiście ich dopingowałam i w tym celu posiadałam flagę. I co słyszę od ochrony? że nie wejdę z flagą i muszę ją zostawić w przechowalni bagażu. Na moje pytanie dlaczego oczywiście pan odpowiedzieć mi nie potrafi. Na szczęście przychodzi inny i mówi mi że mogę z flagą wejść bo zabronione jest tylko z dużymi a ta do nich nie należy. No ale co widzę jak już jestem w środku - grupę w barwach rosyjskich z wielką flagą rosyjską. Czyli flag rosyjskich przepisy nie obowiązują. Zresztą jak gra Rosja to nikomu innemu w Doniecku kibicować nie można, mi już zwrócili uwagę że tu się Rosji a nie Czechom kibicuje. Cóż za wolność!
  8. No to mamy punkt kolejny, czyli wulgarna юбка (spódnica). Może tą historię pamiętacie więc tylko szybkie przypomnienie. Do monastyru w dżinsach wejść nie można więc zmuszone jesteśmy kupić kawałki szmaty udające spódnicę. No ale kiedy wchodzimy w naszych nowych, pięknych szmatach widzimy że panie w najróżniejszym wieku chodzą w mini, czyli nie do końca według zasad, według których spódnica powinna sięgać do ziemi. No więc co jest bardziej gorszące mini czy dżinsy? Z tego powodu Sasha decyduje się zrobić ze swojej szmaty coś na kształt mini i jakoś nikomu to nie przeszkadza, więc o co tyle krzyku?
  9. Tym co mnie również zszokowało była rzecz którą zobaczyłam w Muzeum Kozactwa na wyspie Chortycy. Warto wspomnieć że miejsce jest kolebką ukraińskości, jednym z ważniejszych miejsc w historii tego kraju. A co można zobaczyć w sklepiku z pamiątkami w muzeum? Nóż z sierpem i młotem oczywiście. Poza tym jeżeli mówimy o tym miejscu to warto wspomnieć że na rzecze Dniepr stoi okropna tama psująca krajobraz i odbierająca temu miejscu bardzo wiele. 
  10. Sklep pracuje. Wejście od podwórka.
  11. Ostatni i mój ulubiony punkt to prawo ukraińskie. Można nawet powiedzieć że prawo ukraińskie istnieje, ale tylko na papierze. A w momencie kiedy prawo się zmienia nikt nie ma pojęcia co z tym papierem zrobić. Ukraińcy nie umieją interpretować zapisów, zapominają o powołaniu odpowiednich organów wykonawczych. Poza tym brak jest konsekwencji oraz spójności. Każda osoba o tym samym zapisie potrafi powiedzieć coś zupełnie innego, nie ma też co liczyć na branie odpowiedzialności przez urzędników. Wybierając się do urzędu najlepiej nauczyć się ustawy i obstawać stanowczo przy swoim wskazując palcem odpowiednie paragrafy - czasami działa. 
wulgarna юбка
A oto sławny certyfikat

Dużo można by jeszcze pisać ale lepiej poznać to na własnej skórze. Zdecydowanie dzięki tym wszystkim dziwnym sytuacjom mój pobyt na Ukrainie jest tak interesujący i na pewno wiele uczy. A na pewno cierpliwości. 


poniedziałek, 18 czerwca 2012

Inny świat, czyli w poszukiwaniu Петровки

Donieck (zresztą ogólnie jak Ukraina) jest na pewno miastem kontrastów. Z jednej strony mamy okropne bloki mieszkalne z obdrapanymi ścianami, okropnymi klatkami schodowymi z dużą ilością kabli i bez światła, a z drugiej wielkie, piękne wille z kilkumetrowymi płotami i ochroną przed nimi. Centrum jest dość reprezentacyjne, są piękne parki, nawet gdzieniegdzie oświetlenie. Natomiast w momencie gdy tylko trochę zboczy się z centrum brak chodnika, duża ilość dziur w ulicach i brak oświetlenia są rzeczą normalną. 

Jako że centrum Doniecka znamy już całkiem nieźle postanowiłyśmy z Olą poznać nowe rejony, a mianowicie dzielnicę zwaną Петровка. Oczywiście jak to my nie będąc pewne czy wsiadać do autobusu 41 do niego wsiadłyśmy i gdzie dojechałyśmy? Nie na Петровке a do odległego району кировскего. Same zresztą mieszkamy na ulicy Kirova ale jeszcze w районе ленинским czyli nie tak daleko od centrum. No ale powiedzenie że mieszka się na ulicy Kirova zawsze wywołuje przerażenie u Ukraińców, bo od razu myślą o tej części na końcu świata. Gdy wysiadłyśmy z autobusu na pięknej автостанции wyglądającej jak na poniższej fotografii:


naszym oczom ukazał się piękne znak Донецк, a u Oli w telefonie informacja że jesteśmy we wsi której nazwy już nie pamiętam nawet.


Jako że wcześniej widziałyśmy piękny pomnik górnika postanowiłyśmy się do niego wrócić a następnie znaleźć drogę na Pietrovke. No i do pomnika dotarłyśmy po drodze widząc domy jak nie z tego świata. W kirovskim ma się wrażenie jakby czas się zatrzymał wiele lat temu. Piękne domy z cudownymi balkonami, tylko wszystko bardzo zaniedbane. Brak chodników, absurdalne przejścia dla pieszych no a w koło hałdy. Czyż mogłoby być piękniej? Chyba nie.





Absurdalne donieckie przejście dla pieszych

Dziewczyny i górnik (warto dodać że pomnik znajduje się na środku skrzyżowania)

Zdjęcia z górnikiem są więc idziemy dalej i w tym momencie w głębi lasu (bo trzeba wspomnieć że zieleni było tam dużo) widzimy inny pomnik do którego prowadzi nie najlepszej jakości droga, trochę zarośnięta i błotna ale my idziemy. Znowu czujemy tą atmosferę lat minionych, ja wyobrażam sobie że park (bo podejrzewam że to park) w którym się znajdujemy nie jest zapomniany przez wszystkich a zadbany i pełen ludzi. Na koniec odkrywamy że wejście do parku znajdują się na wprost od wyjścia z kopalni, a strzeże go pomnik górnika. I znowu wyobrażamy sobie górników wracających do domu po ciężkim dniu pracy przez park, mijających pomniki przypominające o bohaterach ukraińskiego narodu. 





Zachwycone widokiem шахты, pomników i opuszczonego parku idziemy w stronę naszego przystanku aby dotrzeć do punktu przeznaczenia. Po drodze zjawiamy się na placu swobody, robimy zdjęcie kolejnego pomnika do kolekcji i już jesteśmy w autobusie 42 na Pietrovke, ale okazuje się że jedzie on tylko do болницы, ale my postanawiamy nie zmieniać autobusu a pojechać tam gdzie nas ten zawiezie. Okolice znowu nas zachwycają, kolejna шахта czy inny завод. Oczywiście próbujemy podejść jak blisko się tylko da ale odstraszają nas psy w momencie gdy idę torami donikąd.




Tym razem udaje się nam wsiąść do właściwego autobusu i jedziemy na Pietrovke. Wysiadamy w okolicach skweru na którym stoi złoty Lenin i oczywiście w jego stronę podążamy, robimy zdjęcia, zastanawiamy się co on tam trzyma (i cały czas nie wiemy, może papier toaletowy;P) i odpoczywamy na ławeczce a Ola oddaje się swej pasji fotografowania.



No ale czas goni a jeszcze trzeba zdjęcie pięknego napisu na wejściu do шахты zrobić. Tym sposobem docieramy do miejsca w którym ja się zakochałam od pierwszego wejrzenia, a mianowicie do шахты петровскей. Przed budynkiem stoi popiersie Lenina, na fasadzie głównego budynku nazwa oraz sierp i młot, советский союз. Wszystko opuszczone, w okolicy nikogo nie widać, ale okno głównego budynku otwarte, więc postanawiam iść zajrzeć do środka i moim oczom ukazuje się puste, pomieszczenie na środku którego stoją jedynie krzesła jak w poczekalni. Nawet przychodzi aby wejść do środka ale Ola odwodzi mnie od tej decyzji. Nie powstrzymuje mnie to przed zaglądaniem w każde okno, drzwi... ale pomieszczenia są puste, ściany pokryte białymi kafelkami, na jednej ścianie widnieje jedynie napis не курить! No i mym oczom ukazują się szklane drzwi, których klamki związane są jakimś kablem tak że dziecko by spokojnie weszło, a rozwiązanie kable okazuje się bardzo proste  i już chcemy wejść ale pojawia się jakiś mężczyzna który zaczyna się nam przyglądać więc rezygnujemy z pomysłu wejścia do środka z bólem serca i oddalamy się podziwiając latarnie i budynek już z daleka. Robimy zdjęcie napisu który nas tutaj przyciągnął i wracamy do domu. Niby w domu ale myślami jestem cały czas w tych nowych dla mnie częściach Doniecka do których bardzo chcę wrócić bo tam czas się zatrzymał.




Oto drzwi przez które chciałam przechodzić ;P
Węgiel - złoto Donbasu.

P.S. Wszystkie zdjęcia zrobione przez Mamę Saszę i przez mnie :)

niedziela, 17 czerwca 2012

Юбка, dresiarz i kwas, czyli Sviatogorsk wita!

Od momentu naszego przyjazdu na Ukrainę wszyscy mówią nam że koniecznie musimy pojechać do Sviatogorska, bo jest to najpiękniejsze miejsce w okolicy, na pewno warte zobaczenia. Wybieramy się więc od października, bo zawsze coś staje nam na przeszkodzie - raz praca, raz pogoda, a innym razem ktoś nie może. Nareszcie więc nadszedł ten dzień kiedy wyruszyliśmy autobusem z Zapadnego, czyli z końca świata do Sviatogorska. Po trzech godzinach jazdy dojechaliśmy na miejsce, szybko znaleźliśmy drogę do monastyru, przeszliśmy rzekę i dotarliśmy do wejścia przy którym stał strażnik. Okazało się że nie możemy wejść, bo mamy spodnie a może być jedynie długa spódnica. To jeszcze nie wszystko - nasz Dawidzio też nie wejdzie bo ma za krótkie spodnie, czyli za kolano i jeżeli chce wejść ma iść na bazar i kupić sobie spodnie. Na szczęście, albo nieszczęście Roma przekonał strażnika że tutaj przyjechali goście z Polski więc może by znalazł jakieś spodnie dla naszego przyjaciela i tak się też stało i od tej chwili Dawid stał się naszym naczelnym dresiarzem (warto wspomnieć że dresy do najczystszych nie należały). My natomiast prezentowałyśmy "юбка fashion" w naszych nowych kawałkach szmaty za 12 hrywien nazywanych spódnicą. 
Wyglądaliśmy tak:
Już nawet pogodziliśmy się z tym że musieliśmy założyć te wszystkie rzeczy które założyliśmy, ale wtedy zaczęliśmy się rozglądać i stwierdziliśmy że kobiety nie noszą wcale długich spódnic, niektóre wręcz mają mini i nikt im kawałka materiału zakładać nie kazał, zdarzają się mężczyźni w wcale nie dłuższych niż Dawida spodniach. W tym momencie już coraz mniej podobał się nam Sviatogorsk, ale dajemy mu jeszcze szansę i idziemy do храму, ale do niego nie weszliśmy bo jest zamknięty do godziny 16.30. Babuszka stojąca przed wejściem nie zgodziła się żebyśmy chociaż zajrzeli do środka, a wpuściła jedynie dzieci które przyjechały specjalnie na błogosławieństwo (czy coś w tym stylu). Już w tym momencie chyba nie było mowy o kolejnych szansach, więc idziemy pospacerować po terenie monastyru i obejrzeć pomnik Artema. No więc co można obejrzeć na terenie monastyru. Przede wszystkim zwierzątka, takie jak pawie, papużki, inne ptactwo czy też ostronosa rudego (z łac. nasua nasua, czy wam to czegoś nie przypomina ;) ). Niestety zdjęć nie posiadam ponieważ nie wychodziły przez siatkę za jaką wyżej wymienione się znajdowały. Kolejnym powiedziałabym cudem architektury była fontanna w kształcie krzyża. W ramach protestu posiadamy zdjęć bez nakryć głowy.


Jeżeli chodzi o nasz protest to brak nakryć głowy to nie wszystko, szałem była wulgarna юбка Sashy.


Pozowanych zdjęć w ukraińskim stylu jest wiele, na każdym staramy się pokazać jak najwięcej tego czego w danym momencie pokazywać nie powinnyśmy, ale uważam że pokazanie jeansów jest mniej gorszące niż mini. No ale jak widać na zdjęciu mini, czy spódnice krótsze niż do ziemi nikomu nie przeszkadzały.


No więc najciekawszym punktem naszej wycieczki był wielki pomnik Artema. Z wzniesienia na którym się znajduje pięknie widać Sviatogorsk, monastyr... . No więc oczywiście spotkaliśmy tam parę młodą robiącą sobie zdjęcia (nie wiemy tylko czy była to prawdziwa miłość czy ciąża, bo to drugie na pewno). Sami więc też postanowiliśmy zrobić własną photo sesję, a w rolach głównych wystąpili Ewelina i Roma. W roli fotografa wystąpił Dawidzio krzyczący любовь, romantica. Niestety nie posiadam efektu jego ciężkiej pracy.
Za to możecie zobaczyć Artema i piękne widoki:



Są też mniej piękne widoki:



Wracając od pomnika Artema chciałyśmy zrobić zdjęcie drewnianego храму ale oczywiście się nam nie udało bo strażnik nas zatrzymał i zażądał ubrania jubki i chusty a my już kolejny raz zakładać ich nie chciałyśmy, więc po prostu odeszłyśmy. Na koniec odczekaliśmy jeszcze swoje ponieważ sklep не работает, oczywiście był перерыв a Dawid musiał strażnikowi w podziękowaniu za brudne dresy kupić kwas, co też uczynił no i szczęśliwi wyszliśmy z monastyru.
No więc kolejny raz miejsce na które tak czekałyśmy nas rozczarowało, no ale teraz czekamy na Krym. Oby było lepiej ;)

A na koniec z pozdrowieniami piękne zdjęcie wulgarnej jubki i przyjaciół. Brakuje tylko dresiarza.